piątek, 9 listopada 2012

Ballada o Cześku kucharzu

Warzył zupę Czesiek z Tczewa
a w tym celu ją podgrzewał.
Już przypalił całe dno,
już od dymu w kuchni mrok - 
lecz on gorsze rzeczy miewał.

Ot, na przykład, struł rodzinę
zakupionym świeżo kminem.
Wszystkich rwało dzień i noc -
król też poznał tronu moc
gdy go zdobił w garni krzynę.

Kiedyś znowu na patelni
Czesław odgrzał stary piernik.
Cynamonu wsypał gram,
gałki trzy, a pieprzu dwa.
Smak? Już lepszy wiejski siennik.

A grochówka jego słynna,
co wpędziła go w kryminał?
I makaron w sosie Sos,
w którym ważny jest blond włos?
Lub stek z żaby "sama winna"?

Jego pizza jadąc kozą
w restauracji siała grozą.
Kto tarł karpia a kto płoć?
I kto z chrzanu całe zło
oddał w deser włoskim lodom?

A kaczeńce prosto z grilla?
I mus z trawy i żonkila?
Jeszcze kilka takich dań
zapamięta parę pań...

Kreatywność lud posila!

/ tedeeq

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz